Gościłem już z jogą śmiechu w parkach, studiach jogi, centrach społecznych, szkołach, firmach, przestrzeniach tańca, a nawet więzieniu, postanowiłem spróbować śmiechu w kawiarni w Warszawie, która organizuje spotkania z podróżnikami. Choć byłem w Indiach i Meksyku, za wielkiego podróżnika się nie uważam, chyba, że przyjąć skalę kilometrową, bo długość równika wyjeździłem przez kilka lat koleją między Warszawą a Łodzią. Poczułem jednak, że mam trochę ciekawych rzeczy do opowiedzenia o Indiach, szczególnie o moich wizytach w klubach śmiechu. Pokazałem na zdjęciach, jak ludzie gromadzą się o 6 rano w parkach Bombaju i Bangalore by się śmiać dla zdrowia. Uczestnicy mogli zobaczyć również, jak wyglądał trening nauczycielski jogi śmiechu i poznać uśmiechy moich znajomych – nauczycieli z całego świata. Opowiadałem o tym, jak joga śmiechu łączy ludzi, członkowie klubów śmiechu jedzą razem śniadania, obchodzą wspólnie święta. Dodaję też że kobiety, szczególnie w małych miejscowościach, dzięki jodze śmiechu wyszły z domów i powołując klub śmiechu stworzyły coś na kształt nieformalnego stowarzyszenia, prowadzącego działalność kulturalną i samopomocową. Nie kryję też, że paniom ogólnie łatwiej przychodzi śmianie się, odpowiadają za 80% frekwencji na moich zajęciach w Polsce, jak i w klubach śmiechu w Indiach. Prawdopodobnie wynika to stąd, że nam mężczyznom bardziej zależy na byciu poważnym, choć szczęśliwie coraz więcej panów przeczy temu, przychodząc na moje zajęcia. Za to mężczyźni w Indiach chętnie się śmiali ot tak na ulicy i prosili mnie bym robił im zdjęcia, teraz wożę ich uśmiechy ze sobą po Polsce.
Na dowód tego, że było naprawdę fajnie i joga śmiechu działa już po pierwszej krótkiej sesji, publikuję zdjęcia i relacje dwóch uczestniczek: Asi i Agnieszki, za nadesłanie których bardzo dziękuję.
„Wyszłam naładowana pozytywną energią i kilka dni się uśmiechałam do siebie, ludzi, do wszystkiego w koło. Staram się pamiętać o śmianiu. Wczoraj zaczęłam troszkę się do tego zmuszać podczas biegania, potem mycia zębów i w ogóle. Tak się rozkręciłam, że potem śmiałam się szczerze zarażając śmiechem rodzinę 🙂 Joga śmiechu jest na początku dziwna, trochę stuknięta…ale przynosi efekty w postaci dużo lepszego, pogodniejszego samopoczucia….Opowiadałam znajomych. Chcą przyjść…i ja też przyjdę znowu”. – Asia
„Mam wrażenie, że joga śmiechu jest Polakom bardzo potrzebna. I że to, co robisz ma ogromny sens. Sam mówiłeś w czasie swojego pokazu o tym, jak to Hindusi wciąż się uśmiechają. Ja też to zauważyłam. W czasie pobytu w Indiach wyrobiłam sobie nawyk uśmiechania się do każdego napotykanego człowieka. Wzięło się to chyba stąd, że po prostu odwzajemniałam uśmiechy. I kiedy wróciłam do Polski, idąc ulicą, siedząc w autobusie, czekając na metro, do wszystkich się non-stop uśmiechałam. I bardzo rzadko ktokolwiek mi odpowiadał tym samym. To było dla mnie naprawdę uderzające. Miałam wrażenie, że ludzkie twarze są aż szare od smutku. Po prostu szok kulturowy po powrocie do własnego kraju. I w czasie Twojej sesji mi się to wszystko przypomniało i poczułam, że jeśli chcemy, w Polsce możemy się uśmiechać jak w Indiach...” –Agnieszka
fot. z archiwum Autora, poza plakatem autorstwa Asi z Kawiarnii Południk Zero