O czym w Polsce nie wypada mówić na głos? Jakie są główne tematy tabu za które zabieramy się pokracznie lub udajemy, że nie istnieją lub nas nie dotyczą? Mnie przychodzą tylko 3: seks, śmierć i bieda :). Nie mówiąc o seksie jako normalnej ludzkiej potrzebie, zwalczając w imię pseudo-religijnych zabobonów sensowną edukacje seksualną, od pokoleń w Polsce oddaje się pole „świerszczykom” i „tajnym kompletom” starszych kolegów w szatni po WF-ie. Nie mówiąc w normalny, spokojny sposób o śmierci, co w naturalny sposób przeniosłoby dyskusję na obszar duchowości i pytań o głębszą jakość życia i międzyludzkich więzi, próbujemy ją wyeliminować, zepchnąć na margines, przez co boimy się jej jeszcze bardziej. No i na koniec została stara i poczciwa „bida” – poza salami uniwersytetów, gdzie inteligentnie mówi się o globalnych nierównościach, biedzie jako fenomenie społecznym, to tak całkiem osobiście i prywatnie wstyd nam się przyznać, że (chwilowo) nie dajemy rady jak to śpiewał Młynarski „wiązać koniec z końcem za te polskie dwa tysiące”. Ja lubię przełamywać tabu i akurat teraz czas zabrać się za „bidę” i dokonać wesołego coming-outu 🙂
Jesteśmy przywykli do propagandy sukcesu, pewnie niemal każdy trener rozwoju chcący odnosić sukcesy spróbuje zatuszować jak tylko może sytuacje nawet małych niepowodzeń tak by zawsze sprawiać wrażenie, że mu świetnie idzie i wytworzyć iluzję, iż zawsze zarabia na tym co robi dobrą kasę. Ja traktując moją działalność gospodarczą jako poligon samodoskonalenia chcę pozostać wierny sobie i uczciwy wobec Ciebie. Dlatego dzielę się sytuacją która zdarzyła się mi w tym tygodniu, gdy próbowałem w drogerii kupić pieluchy dla córeczki i przyłożyłem kolejne 2 karty do moich kont, a po dwukrotnym odrzuceniu transakcji wydobyłem z kieszeni ostatni banknot. Owszem, mam zapasy kaszy jaglanej, a nawet i mleka kokosowego i quinioi, ba, ktoś ma mi jeszcze coś zapłacić za wykonaną wcześniej pracę, ale najwyraźniej też na razie nie ma. Mam też pokorę by przyznać, że 1,5-miesiąca które spędziliśmy tej zimy na Wyspach Kanaryjskich okazało się zbyt dużym wyzwaniem dla naszego portfela. Przyznaję, przeliczyłem się też, myśląc, że moje warsztaty będą cieszyć się większym powodzeniem niż się okazało i dochody w tym okresie wypadły poniżej prognoz. Podejrzewam, że wszyscy, może poza jakimś niewielkim procentem rozsądnych dzieci milionerów i ludzi, którzy faktycznie są geniuszami roztropnej gospodarności, mamy takie doświadczenia z jakiegoś etapu życia i gdybyśmy byli wszyscy wobec siebie szczerzy nie byłoby w nich nic wstydliwego. Ważne jest natomiast co z takim doświadczeniem, które jak każde inne samo w sobie, nie musi być ani dobre ani złe, zrobimy. Ja traktuję je jako okazję do nauki i krystalizacji mojej filozofii życia, a nawet impuls do napisania tekstu, a nawet stworzenia nowego warsztatu. Na bazie własnych chcę podzielić się istotnymi odkryciami na tym polu by dodać otuchy tym wszystkim, którzy borykają się lub kiedyś mogą się borykać z czymś podobnym.
1) Pamiętaj, że stan braku kasy jest tylko przejściowy!
Nie ma co dramatyzować i się do niego przywiązywać identyfikując się z „bidą”, tak samo jak odwrotnie nie ma co identyfikować się z czymś tak przejściowym jak „bogactwo”. Globalny system ekonomiczny jest jak ruletka, raz zielone, raz czerwone, cierpliwość jest tu dobrym doradcą. Oczywiście w jakiejś tam mierze zależy to wszystko od nas i naszych decyzji, ale też i nie brak czynników na które nie mamy wpływu z pogodą włącznie, która mogła przesądzić nawet o tym, że Brytyjczycy zdecydowali się na „Brexit” bo akurat w dzień referendum było pochmurno i padał deszcz, co akurat niezadowolonym mogło dać te przesądzające o zwycięstwie 1,5% dodatkowych głosów.
Nie wiem jak w Twoim zawodzie, ale w moim koniunktura na moje usługi bywa sezonowa, co działa uspokajająco, rolnicy też muszą poczekać na plony, tak i dla mnie biznes obudzi się dopiero na wiosnę by potem zwinąć się na lato i z dużym impetem obudzić się we wrześniu. Wiem, że w skali roku powinno się to wyrównać, bo najlepsze okresy dla mnie zawodowo to wiosna i jesień, jestem spokojniejszy, dzięki tej dojrzałej świadomości wynikającej z obserwacji latami zainteresowania moimi usługami.
2) Doceniaj siebie i znaj swoją wartość!
Obecny przejściowy stan jest wynikiem splotu różnych okoliczności, może być okazją do namysłu własnej strategii działania ale w żadnym razie nie świadczy o tym, że świat nie potrzebuje mnie, Ciebie i naszych usług. Tutaj jest pies pogrzebany – myślę, że 90% ludzi w tej sytuacji niepotrzebnie dokłada sobie jako niewystarczająco dobrym. A może wręcz przeciwnie: jesteśmy zbyt dobrzy w tym co robimy!? Tutaj w każdym razie jest obszar największej pracy do wykonania na warsztatach rozwojowych, by zbudować silne poczucie własnej wartości niezależne od kasy i lajków, które będzie nasza działalność generować i nikt nie powie, że jest to proste, ale wiem, że conieco da się tu zrobić.
- To świetny czas do praktyki zaufanie do siebie, świata i opatrzności!Wiem, że świat zadba o mnie o Ciebie bo zawsze dotąd o mnie dbał i ufam, że również o Ciebie nawet jeśli tego nie dostrzegasz. Potrzebna jest nam czasem pokora potrafiąca przyznać, że duchowa opieka może też przybierać formę takiego doświadczenia niedostatku obfitości np po to byśmy bardziej rozwinęli w sobie zrozumienie dla połowy ludzkości mierzącej się z podobnymi wyzwaniami albo zatrzymali się i zmienili nieco kierunek, o czym zaraz opowiem.
- „Kryzys” to świetny czas na tworzenie nowych pomysłów!„Kryzys” to groźne słowo, znaczy jedynie tyle, że stare niejako przestało działać, a najlepszą odpowiedzą jest innowacja czyli po ludzku spróbowanie czegoś nowego, zrobienie czegoś trochę inaczej pozostaje najlepszą strategią. Podając przykład z mojego obecnego doświadczenia, odebrałem mocny sygnał, że moje warsztaty pod hasłem „joga śmiechu” z wyłączeniem mającego silną markę kursu instruktorskiego nie cieszą się już dużym zainteresowaniem, bo ludzie zdążyli poznać jakkolwiek bardzo pobieżnie jogę śmiechu i zaspokoić ciekawość. Oczywiście mogłoby to oznaczać potrzebę zupełnego przekwalifikowania się, zajęcia się inną nowinką, ale nie musi. Kierunek, w którym zamierzam pójść to proponowanie warsztatów odpowiadających na realne ludzkie potrzeby takie jak właśnie radzenie sobie z tematem finansów, umiejętnością tworzenia radosnych i służącym naszemu rozwojowi związków, umiejętnością cieszenia się życiem, a nawet i tańca i dobrej zabawy bez konieczności sięgania po używki. W każdym z moich warsztatów zamierzam skorzystać z jogi śmiechu jako świetnej metody zintegrowania grupy, obniżenia stresu i uwolnienia kreatywnego przepływu idei i odczuć. Ale nie zamierzam na tym poprzestać tylko stworzyć grunt do dalszej możliwie przyjemnej niczym zabawa pracy rozwojowej. Ufam, że w moim wypadku położenie inaczej akcentów i wypracowanie nowych propozycji wystarczy, choć to Wy czyli tzw. Rynek potem mi pokażecie, czy nie mam szukać innych wyjść z emigracją włącznie.
„5) „Kryzys” pomaga poznać cudownych ludzi lub ludziom, których znamy okazać się cudownymi!
Brak gotówki nie jest tak bolesny, gdy docenimy wspierających ludzi wokół nas, z którymi o tym możemy porozmawiać, a nawet i mamę, która mówi, że sama kasy nie ma, ale ulubioną zupę grzybową chętnie ugotuje.
Podzielę się przykładem z zeszłego lata, tak jak wspominałem, lato i zima to dla mnie i wielu prowadzących warsztaty najmniej łatwy okres. Ludzie latem są ukierunkowani na wakacje, szkoły, firmy i wiele instytucji przestaje de facto działać i o ile nie masz aż kilku atrakcyjnych dla klientów propozycji wakacji z dodatkiem np. jogi i rozwoju to pozostaje życie z kurczących się z każdym dniem oszczędności. I tak odważyłem się zapytać na Facebooku, czy ktoś z moich znajomych ma może jakiś wakacyjny domek w ładnym miejscu, którym mógłbym się z moją żoną zaopiekować jednocześnie z niego korzystając. I tak skorzystałem z propozycji od mieszkającej obecnie w Anglii koleżanki z dawnej pracy z którą nie widziałem się może i 5 lat , a którą tu serdecznie pełen wdzięczności pozdrawiam:) .
Socjolodzy do których ciągle się zaliczam, dobrze zbadali, że w takich sytuacjach często mogą pomóc właśnie ludzie, z którymi mamy mniej kontaktu na co dzień, choćby dlatego, że jest ich znacznie więcej niż naszych najbliższych przyjaciół często zresztą będących w podobnych do nas sytuacjach.
Podsumowując, „kryzys” może nam pokazać, że pewne potrzeby można zaspokoić w sposób niefinansowy, tylko trzeba mieć odwagę komunikowania swoich potrzeb.
- „Kryzys” to też dobry czas na docenienie tego co mamy i jak się zmieniliśmy!
Wiem, że 6 lat temu zanim odkryłem jogę śmiechu przeżywałbym dzisiejszą sytuację dużo bardziej emocjonalnie po cichu płacząc i narzekając na niedobry los lub niesprawiedliwą organizację światowej gospodarki. Dziś mówię o niej ze spokojem i traktuje ją jako wspaniały dar pozwalający mi nawet stworzyć nową propozycję warsztatową. Dziękuję za wszystkie doświadczenia, które doprowadziły mnie tutaj gdzie teraz jestem. To piękny moment. Dziękuję.
Wkrótce planuję uruchomienie warsztatu na ten temat „Alchemia obfitości. Uzdrawiamy nasze wzory finansowe z jogą śmiechu”. Nie mam jeszcze miejsca i terminu, ale jak temat Cię interesuje możesz śledzić mnie na stronie i Facebooku lub napisać do mnie wyrażając wstępne, niezobowiązujące zainteresowanie. Będę wdzięczny za komentarze, bardzo się ucieszę, jeśli Cię zainspiruję tym tekstem.