To już nieaktualny mit, że osoby medytujące, rozwijające się duchowo lepiej czują się same w ciszy niż wśród ludzi. Niektórzy faktycznie tak mają i to jest w porządku. Inni z kolei lepiej czują się wśród ludzi, w odżywiających nas relacjach i to też jest w porządku. Jedno i drugie jest jak Yin i Yang. To szczęśliwego życia potrzebujemy tak czasu tylko dla siebie jak i wartościowego czasu innymi ludźmi. Obie drogi są mi bardzo bliskie. Lubię poranki, które mam sam „dla siebie” i siedzę przy kominku medytuję i piszę, jak i fajne często spontaniczne spotkania z Wami. I tu jest duchowość i tam jest!
To naturalne że niektórzy z nas mają preferencje dla ciszy a inni dla radosnego dzielenia się Życiem. Moim zdaniem kluczem do szczęścia jest czuć się dobrze i w cichym Yin i głośnym Yang. Preferując jedno nie mieć oporów przed drugim.
I tego właśnie uczę na kursach jogi śmiechu. Tam jest przestrzeń na bycie razem, celebrację spotkania, wzajemne zasilanie się blaskiem w oczach. Ale i przestrzeń na budowanie swoich indywidualnych wzmacniających rytuałów, na kochaną przeze mnie tak nieraz głośnego ciszę. To świetna okazja by raz na zawsze pożegnać się z oporami przed ciszą lub zahamowaniami w relacjach z ludźmi, które nam nie służą. Co Ty na to? Dołączysz do mnie 2 czerwca? Jestem pewny, że tak!
Więcej informacji -> https://www.joginsmiechu.pl/…/skills-and-spirit-kurs…/
