Koszyk 0
Kiedyś, w marnym momencie zycia, kiedy nie było mi do smiechu, spędziłam wieczór sylwestrowy z Piotrem i jego żoną oraz cala grupą jogi śmiechu. Wybrałam to spotkanie żeby obśmiać całą grozę i beznadzieję swojej ówczesnej sytuacji. Miałam dość współczujących pytań i spojrzeń znajomych. A tu spotkałam się z życzliwą neutralnoscią, przestrzenią, akceptacją. Poczułam uwolnienie wewnętrznego ciężaru i wróciłam do siebie. Cieszę się także że i Piotr bywa na moich zajęciach! 🙂