Jestem bardzo zadowolony. Udało mi się zebrać sporo bliskich, starych i nowych znajomych, poszerzyć je o grono przyszłych znajomych i wspólnie wysyłać nasz śmiech w intencji radości i pokoju na świecie. I to w dwóch moich miastach, dzień po dniu. Pewien smutny i pijany chłopak próbował przerwać nasz krąg śmiechu w Warszawie wołając, „człowieku, puknij się, żyjesz marzeniami!”. Tak, pukam się w czoło i to czuję, że właśnie żyję marzeniami, ale jednocześnie staram się te marzenia wprowadzić w życie. Uważam, że życie bez marzeń jest nieciekawe, a wręcz niebezpieczne. Marzenia i utopie pokazują mi kierunek, w którym chcę iść. Dla mnie moim kompasem i kierunkiem jest bycie z ludźmi w radości i miłości. Nie tylko dawanie z pozycji smutku, jak robią czasem niektórzy zawodowi komicy czy społecznicy, którzy działają dla innych lub rozśmieszają ich, a sami wewnętrznie pozostają smutni i niespełnieni. Ja mogłem naprawdę śmiać się z Wami i zarażać Was radością, czerpiąc od Was radość i uruchamiając dwukrotnie unikalne perpetuum mobile śmiechu. Oczywiście jak coś prowadzę czasem się stresuję tym i owym, ale pracuję nad tym by faktycznie w tym śmiechu tak się zanurzyć, że aż zniknę i rozpłynę się w wspólnej radości. Tym jest dla mnie jedność czyli joga. Wierzę, że światowy pokój jest możliwy, a przynajmniej pokój i radość wokół mnie, a potem wokół ludzi, którzy ze mną się śmieje i wokół ludzi, którzy ich spotkają i jeszcze dalej…. To naprawdę działa. Zobaczcie na zdjęciach!
- po prostu się śmieję, w przepływie z grupą
fotografie: Aneta Hencel (W-wa) i Katarzyna Bielska (Łódź)