Bardzo ucieszyło mnie zaproszenie na tegoroczny festiwal Heart and Mind abym poprowadził na nim sesję jogi śmiechu Jest to duży ogólnopolski festiwal, na którym prezentowane są różne metody łączenia umysłu, ciała i serca od chodzenia po ogniu przez tworzenie toalet kompostowych po „wyższe szamanizmy”. W zeszłym roku brałem udział w tym festiwalu jako tłumacz z języka hiszpańskiego, na żywo przekładałem wykłady i ceremonie prowadzone przez przedstawicieli starszyzny plemiennej z Ameryki Środkowej. W tym roku mogłem nie tylko tłumaczyć, ale podzielić się tym, co mi ostatnio wychodzi najlepiej: doprowadzić bardzo dużą grupę ludzi do zdrowego śmiechu w bardzo krótkim czasie. Czułem, że moja joga śmiechu fajnie uzupełnia to co proponują inni prowadzący, pokazując, że ścieżka rozwoju wcale nie musi być twarda, pełna potu i łez.
Przyznam, że dla mnie, przyzwyczajonego do jasnych i wiążących terminów i ustaleń, jakie obowiązują w świecie biznesu, ale też i funkcjonujących według biznesowych standardów organizacji pozarządowych, odnajdywanie się w „szamańskim czasie”, w jakim funkcjonuje ten festiwal było pewnym wyzwaniem. Program był mocno naszpikowany plus dochodziły nagłe przesunięcia za sprawą niespodziewanych ważnych gości aż zacząłem doświadczać intensywnego stresu, męcząc siebie i organizatorów pytaniami, czy w ogóle będzie czas i przestrzeń bym mógł poprowadzić moje zajęcia. Tu trzeba wykazać się cierpliwością i nie przywiązywać się do czasu, przecież znaczną część prowadzących stanowią rdzenni mieszkańcy Ameryk, którzy mają zupełnie inną koncepcję czasu niż my. Czasami niestety za bardzo mi zależy i chcąc pomóc ludziom w radzeniu sobie ze stresem, sam doświadczam stresu. Szczęśliwie, potem na moich zajęciach mogę cały ten stres wyśmiać razem z uczestnikami i uczestniczkami. A w dużej grupie, takiej jaką zebrałem na Heart and Mind dużo łatwiej jest zacząć się śmiać, śmiech jest głośniejszy, intensywniejszy, zaraża wszystkich. Jak nie wierzycie, zbierzcie sami grupę od 40 wzwyż i zaproponujcie by zaczęła się śmiać na „raz, dwa, trzy”. 🙂
Z perspektywy kilku dni, ten festiwal przyniósł dla mnie naukę by nie traktować tego co robię zbyt poważnie, bez jednoczesnego popadania w niepoważne traktowanie 🙂 . Przyniósł mi też jeszcze większą wiarę w siebie i to co robię. A w ogóle za sprawą sprzyjających sił wyższych, a może i trochę mojej nieugiętej postawy, sesja jogi śmiechu jednak odbyła się i to nawet w zaplanowanym czasie. Po moich zajęciach, ludzie ciągle mnie pytali o to, kiedy będzie następna okazja, nawet w kolejkach do toalety i pod prysznicem, co szczególnie mnie cieszyło. Ja zaś mogłem spokojnie pytać skąd są i odpowiadać: w Poznaniu w sobotę, w Szczecinie w najbliższa niedzielę, w Krakowie piątek 12.7, w Bielsku w sobotę 13.7… Teraz cieszę się, że poszło tak fajnie, w moich zajęciach wziął udział Tata Pedro Cruz, przedstawiciel starszyzny Majów, a jedna uczestniczka podziękowała mi za „kosmicznie proste i kosmicznie fajne zajęcia”. Świetnie, świetnie, hej!
strona festiwalu: http://heartandmindfest.pl/