Zapraszam Was do poznania Kasi Szafarczyk, której rozwój na ścieżce jogi śmiechu jest dla mnie dużym powodem do radości. W maju zeszłego roku ukończyła kurs liderski w Poznaniu i od tego czasu cały czas gdzieś się śmieję, a to z chorymi na raka, a to z niepełnosprawnymi, a to z ludźmi biznesu i jeszcze chętnie dzieli się swoimi doświadczeniami z innymi liderami na naszym forum. Pewnego razu w Warszawie na Krakowskim Przedmieściu usłyszałem śmiech z jakichś głośników nieco szumiący. Zaraz, co się dzieje? I nagle słyszę „świetnie, świetnie, hej!”. Okazało się, że pan, który sprzedaje kwiaty w malutkim radyjku słuchał programu radiowego w którym Kasia opowiadała o jodze śmiechu. A więcej niech opowie nam sama Kasia.
Jak trafiłaś na jogę śmiechu? Co Cię do niej przyciągnęło?
Joga śmiechu znalazła się w moim życiu w momencie, gdy w pełni otworzyłam się na „nowe”, na znalezienie pasji, która pozwoli mi dalej się rozwijać w szerszym wymiarze. Kiedy przestałam się zastanawiać, zamartwiać, co dalej w życiu mam robić. Można powiedzieć – byłam „gotowa” i uważnie dostrzegałam sygnały od życia.
Jako instruktor Facefitness szukałam w Internecie inspiracji do treningu twarzy w wersji humorystycznej i wyskoczyła mi joga śmiechu. Nieco mnie to zaintrygowało, lecz nie tego szukałam, więc trochę poczytałam i zostawiłam temat.
W międzyczasie zwolniłam sobie życiową przestrzeń – postanowiłam skupić się tylko na firmie i zrezygnowałam z pracy. Kiedy inne sprawy nie zaprzątały mej głowy – wróciłam do tematu. Ze strony Piotra Bielskiego dowiedziałam się, że są kursy trenerskie, po których można prowadzić zajęcia.
Wyczytałam wszystkie potrzebne informacje (łącznie z terminami) i po miesiącu –zarezerwowałam miejsce, wpłaciłam zaliczkę i czekałam na wrześniowy kurs.
Pojechałam na kurs liderski, można powiedzieć – w celach biznesowych – by mieć coś dodatkowego, by rozwinąć firmę. Nie spodziewałam się, że będzie to takie osobiste doświadczenie, a w późniejszym czasie – pasja, która nadaje sens temu, czym się zajmuję. Coś co aktualnie nakręca całe moje życie, począwszy od zabaw z córką, na kontaktach towarzyskich i biznesowych kończąc.
Jak patrzysz na jogę śmiechu z dzisiejszej perspektywy – czym ona jest dla Ciebie?
Dla mnie osobiście joga śmiechu to idealny sposób na wyłączenie myślenia o innych sprawach. Wyrzucenie złych emocji z naszego ciała. Nauka śmiania się z rzeczy, które zwykle powodują stres, frustrację.
Momentami odczuwam tzw. „flow” i poczucie sensu w tym co robię. Istotne jest to, że ma to sens nie tylko dla mnie, ale dla osób wokół mnie i dla uczestników moich zajęć. Czasami czuję się jak magik, który ma czarodziejską różdżkę i sprawia, że wszyscy się śmieją. Dzięki prowadzeniu zajęć jogi śmiechu odkryłam również inną magiczną moc – potrafię tak zmęczyć pięciolatków, że po 15 minutach zajęć ze mną pytają, czy mogą usiąść, bo już nie mogą 😀
Ze skutków „ubocznych” w moim życiu dostrzegam:
– większy dystans do wszystkiego, patrzenie na życie z bardziej radosnej perspektywy,
– wzmocnienie odporności, a jak zdarzy się jakieś przeziębienie, to ma postać delikatną (np. 2 dni lekkiego kataru),
– większą kreatywność i spontaniczność w działaniu
– wzrost pewność siebie
– śmiech dodatkowo ujędrnia twarz (uzupełnia codzienny Facefitness) a zwykłe „hoho-haha” rozładowuje rodzinną atmosferę.
Joga śmiechu jest okazją na realizowanie moich potrzeb – różnorodności i rozwoju. Każde zajęcia są inne, odczuwam wewnętrzną potrzebę, by je doskonalić, uatrakcyjniać, a tym samym rozwijać się w tym zakresie.
Czy możesz opowiedzieć krótko o doświadczeniach z kursu liderskiego? Komu poleciłabyś taki kurs?
Krótko? Dwa dni pełne śmiechu skutkujące zakwasami w brzuchu i obolałą twarzą 😉
Pojechałam na kurs liderki, nie będąc na wcześniejszych warsztatach. Warsztaty dzień przed kursem wprowadziły mnie trochę w tematykę jogi śmiechu a przede wszystkim dały okazję zobaczyć, na czym polegają zajęcia. Kiedy każdy z nas miał poprowadzić swój cykl, nie czułam skrępowania w prowadzeniu, było to wszystko jakieś takie naturalne.
Cudownym doświadczeniem była tzw. medytacja śmiechu. Mięśnie brzucha pracują lepiej, niż podczas serii brzuszków… Chcesz już przestać, bo już nie możesz wytrzymać ze śmiechu, nie masz siły…Lekko się uspokajasz i za chwilę słyszysz śmiech kogoś innego, który Cię rozbraja i zaczynasz od nowa… Łzy lecą same, brzuch boli, chcesz więcej i jednocześnie chcesz przestać, bo fizycznie nie wyrabiasz.
Kolejnym przełomowym doświadczeniem były końcowe podziękowanie: muzyka relaksacyjna, długie spojrzenie w oczy z podziękowaniem za obecność bez używania słów. Osiem osób, które się wcześniej nie znały, po 2 dniach ze sobą patrzyły sobie w oczy z głęboka wdzięcznością. Niesamowite doświadczenie.
Patrząc z mojej perspektywy – kurs polecam osobom, które chcą doświadczyć czegoś nowego, poznać moc dzielenia się z innymi radością, niekoniecznie w formie opowiadania dowcipów. Osobom, które szukają inspiracji, nowych ścieżek rozwoju, pomysłu na życie.
Twój przykład może być inspiracją dla innych liderów. Opowiedz jak to się zaczęło i w jakie miejsca trafiałaś już ze śmiechem?
Dziwnie to zabrzmi, ale niczego nie zaczynałam, nie było jakiegoś punktu „start”. Odświeżyłam kilka kontaktów na zasadzie „co u mnie nowego”. Każdy rozmówca na hasło „joga śmiechu” reagował podobnie – okrzykiem radości, że tego właśnie szukał, że czegoś takiego brakowało do jego projektu.
Śmiech jest potrzebny każdemu, dlatego możliwości jest wiele – wystarczy się otworzyć, dostrzegać sygnały i realizować się jako „bardzo aktywny lider jogi śmiechu”.
Czasem sama gdzieś się wpraszam (np. do przedszkola mojej córki ;), a czasem – „samo przychodzi”.
W minionych miesiącach prowadziłam dużo zajęć, część z nich kontynuuję: trzy projekty dla seniorów, Akademia Walki z Rakiem, współpraca ze Strefą Zdrowia (i pomysł Klubu Śmiechu). Był wywiad w regionalnej TV, radio i artykuły w trójmiejskim magazynie.
Myślę, że jak się robi coś, co jest spójne z tobą, twoimi wartościami i tym, co chcesz w życiu, i skupiasz na tym swoją energię, to będzie więcej okazji do realizowania się.
Opowiedz trochę o klubie śmiechu, jaki masz pomysł na niego, jakie są dotychczasowe doświadczenia?
Na początku nie chciałam zakładać Klubu Śmiechu, lecz kiedy współpraca ze Strefą Zdrowia zaczęła się kształtować, powstał impuls, spontaniczna myśl. Temat został podany dalej i się zadziało… rezerwacja sal, otwarcie Klubu.
Doświadczenia nie są duże, bo Klub działa od niedawna i spotykamy się tylko raz w miesiącu, jednak dziś już wiem, że była to właściwa decyzja.
Na majowym spotkaniu było 19 osób, (z czego tylko 7 było wcześniej na zajęciach). Frekwencja spora – bez specjalnego nagłaśniania, reklamy. Potem miałam telefon z wyższej uczelni z prośbą, czy mogą udostępnić dalej informację o spotkaniu klubowym. Teraz wiem, że klub jest to najlepsza formą szerzenia idei jogi śmiechu. Najdroższa reklama nie zastąpi osobistego doświadczenia korzyści, jakie płyną z praktyki.
Nic specjalnego na chwilę obecną nie planuję odnośnie klubu – chcę, by była to przestrzeń, która będzie przekonywać, że warto przyjść na zajęcia jogi śmiechu.
Czy uważasz ze można się utrzymać z prowadzenia zajęć jogi śmiechu i można mówić o tym jako zawodzie przyszłości?
Mam sporą praktykę, ale za wcześnie, by na to pytanie odpowiedzieć swoim przykładem.
Oczywiście dużo zależy od poziomu zaangażowania i form współpracy, jakie się będzie nawiązywać. Potencjał jest duży. Zawód przyszłości z tego względu, że śmiech jest każdemu potrzebny. Jednak joga śmiechu jest formą dla ludzi otwartych, nie każdy przyjdzie od razu na tego typu zajęcia.
Myślę, że trochę czasu jeszcze potrzeba, by ogólne zamieszanie związane z jogą śmiechu w Polsce sprawiło, że będzie ona popularna na tyle, żeby ci którzy aktualnie się wahają, czy przyjść na zajęcia, zdecydowali się na to. Ile czasu minie – zależy to od działań nas – liderów.
Czy chciałabyś coś jeszcze od siebie dodać na koniec?
Joga śmiechu zapukała do mych drzwi, ja otworzyłam i… się dzieje! Dzieją się niesamowite rzeczy, poznaję cudowne osoby, a większość tych zdarzeń łączy coś więcej. Mam wrażenie, że przyciągam swoim zamiłowaniem do śmiechu coraz to nowe wydarzenia, które sprawiają, że życie się kręci, w pozytywnym znaczeniu. Uwielbiam to bezcenne uczucie, gdy słyszę po zajęciach: „podczas zajęć chyba po raz pierwszy śmiałam się tak szczerze, długo i prawdziwie”, „żadne pół godzinne zajęcia nie dały mi tyle relaksu”, „byłam sceptycznie nastawiona, ale pomogła mi informacja, żeby wyłączyć myślenie”, „czuję się cudownie, bo nie wiedziałam, że tak potrafię”
Wtedy czuję, że robię w życiu coś, co ma głębszy sens.
Katarzyna Szafarczyk – Szczęśliwa żona, matka, a przede wszystkim kobieta, która żyje z pasją, harmonijnie łącząc w swoim życiu takie wartości, jak rodzina, zdrowie i rozwój osobisty. Realizuje się poprzez dzielenie się z innymi swoją radością, optymizmem, doświadczeniem oraz sposobami na zdrowsze, naturalne życie.
Jest właścicielem firmy Destin „Promienna cera i dobre samopoczucie – naturalnie, instruktorem jogi śmiechu i trenerem facefitness.
Strona Klubu:
www.destin.pl/joga_smiechu/klub-smiechu/
Kontakt: tel. 733-115-337, e-mail: joga_smiechu@destin.pl
Fanpage: https://www.facebook.com/JogaSmiechuTrojmiasto
fot. Krzystof Witecki (3), Magda Małkowska (2), Arek Wegner (1), Edyta Czapla (4), Aneta Bielska (5),