W tę sobotę 3.9. poprowadziłem jogę śmiechu w dość niezwykłej i pięknej otwartej przestrzeni Urzędu Miasta w Poznaniu. Byłem zaproszony tam przez YouNick we współpracy z SWPS jako gość specjalny konferencji „Praca? Lubię to!”. Opowiedziałem Wam o tym, jak zamieniłem moją pasję w fascynującą pracę, zachęcając wszystkich by słuchali swojej intuicji i mieli odwagę iść nieraz pod prąd tego co mówią różni rozsądni doradcy z naszym umysłem na czele 🙂 Bo to serce pokazuje nam, co jest dla nas optymalne, co wzbudza w nas radość, co się samo chce robić. Tak miałem z jogą śmiechu, jak o niej usłyszałem wręcz skakałem z entuzjazmu! Gdybym nie poszedł te 4 lata temu za wyraźnymi sygnałami z serca wbrew zdrowemu rozsądkowi i nie zainwestował w kurs w Indiach dziś byłbym pewnie innym miejscu. Może nawet trafiłbym na tę konferencję ale jako spragniony wiedzy jak tu polubić swoją pracę uczestnik niż jako prelegent mający coś ważnego do powiedzenia.
Po tym jak podzieliłem się z Wami moimi doświadczeniami i przedstawiłem główne założenia mojej filozofii życia zawarte w książce „Joga śmiechu. Droga do radości” przeszliśmy do akcji.
Nadmienię, że choć przestrzeń otwartego na inicjatywy społeczno-kulturalne Wolnego Dziedzińcu bardzo mi się podoba to w ogóle nie jest prostą sprawą prowadzenie jogi śmiechu w takich wielkich otwartych przestrzeniach. Bo to co robimy wymaga jednak pewnej intymności, która ułatwia ludziom otwieranie się na przepływ radości i na siebie nawzajem. Takie bezpieczne warunki najlepiej zapewniają 4 ściany pomieszczenia i brak niezaangażowanych w sesje obserwatorów. Dlatego jestem bardzo zadowolony z tego co się udało nam wspólnie osiągnąć w Poznaniu, gdzie niemal wszyscy uczestnicy konferencji podeszli do mnie blisko i mogliśmy uruchomić nasze misterium radości prowadzące od aktywnej, roześmianej sesji do medytacji w ciszy. Bo śmiech jest dla nas środkiem oczyszczenia ciała z emocji i przygotowania na doświadczenia wewnętrznej ciszy.
Wcześniej już wielokrotnie powadziłem zajęcia w otwartych przestrzeniach na przykład na Dniach Słupska, na polanie w Licheniu czy tu w Poznaniu na Festiwalu Malta czy społecznej akcji „Zaśmiejmy raka!”. Przyznam z dużą radością, że obserwuję jak uczę się w działaniu i w takich niełatwych „outdoorowych” warunkach wypracowuję dobrą jakość kontaktu i zaangażowania. Jak porównam moje sesje sprzed roku z tymi dziś to jestem z siebie dumny. Choć oczywiście do tanga trzeba dwojga, a do jogi śmiechu przynajmniej ośmiorga, stąd, wielkie dzięki i „cudownie, cudownie, hej!” dla wszystkich, którzy uczyniliście ten dzień tak pięknym i radosnym! A jak piękna wesoła a potem medytacyjna energia panowała pokażą Wam najlepiej piękne fotografie bardzo zdolnej młodej fotografki Oliwii Gondor – wielkie dzięki dla Ciebie!
Fotografie – Oliwia Gondor – świetnie, świetnie, hej!
Specjalne podziękowania dla Beaty Kiewisz za zaproszenie i cudowną organziację!!!