Wróciłem ze świeżą energią z Indii i od razu spotkałem się w Warszawie z wspaniałą grupą 14 kobiet. Przez cały weekend dużo śmialiśmy się i rozmawialiśmy, pozwalając sobie na chwile zatrzymania i wspólnej medytacji. Wymyślaliśmy również nowe ćwiczenia jogi śmiechu i aż żałuję, że nikt nie sfilmował tego, bo nieraz miałem wrażenie, że rodzi się coś genialnego.
Śmiechowi i medytacji sprzyjała piękna przestrzeń Good Life Academy. Diana, która prowadzi tę nietypową akademię, skończyła w zeszłym roku kurs liderki u mnie i od tej pory prowadzi 2 razy w tygodniu klub śmiechu, także ściany są odpowiednio naładowane uzdrawiającym śmiechem. Wszystkie uczestniczki, zdrowo roześmiane, zostały liderkami jogi śmiechu.
Edyta, jedna z uczestniczek kursu nie zdążyła na powrotny samolot do Wrocławia i napisała mi, że zamiast się denerwować, zaczęła się śmiać. Także efekty kursu czuć natychmiast. Kasia, inna uczestniczka, zaczęła świadomie praktykować śmiech na porannym spacerze z psem. „Psu to nawet nie przeszkadza -pisze do mnie i innych liderek – ale co powiedzą sąsiedzi? Nie będę się tym przejmowała, hahaha. Powiem Wam, że po 10 minutach luźnego podśmiewywania się, wpadłam w trans głośnego głębokiego śmiechu i to jest niesamowite, że człowiek sam może tak się śmiać!”
Dla mnie taki weekendowy kurs to dopiero początek śmiechowych przyjaźni. Dbam o to by liderki i liderzy poznali się i motywowali się do praktyki, również ja chętnie służę im wsparciem i inspiracjami. Zależy mi też by liderzy i liderki z różnych edycji kursów wspólnie śmiali się, dzielili się swoimi doświadczeniami i ćwiczeniami. W tym celu stworzyłem specjalne forum na facebooku dla praktyków jogi śmiechu, a także przy okazji kolejnych kursów liderskich organizuję wieczorne spotkania na których jest okazja do swobodnych rozmów i zabawy. Na takie spotkanie w ostatnią sobotę przyszło kilka liderek, które prowadzą kluby śmiechu w Warszawie – Asia, Kasia, Karin, a także Basia która niestrudzenie pobudza do śmiechu Karczew i Otwock.
O naszych doświadczeniach z podróży ze śmiechem po Indiach i wizytach w tamtejszych klubach śmiechu opowiadaliśmy razem z moją żoną Anetą, która skończyła w styczniu kurs nauczycielski u doktora Katarii. Czytam teraz anonimowe ankiety, jakie rozdałem do wypełnienia uczestniczkom i serce mi skacze z radości. Dam Wam kilka przykładów. Pytanie: „Czy czegoś mi zabrakło w szkoleniu?” Odpowiedź: „żony Piotra. Wnosi bardzo fajny klimat”. Być może w przyszłości będziemy prowadzić kursy liderskie razem, doktor Kataria mnie do tego gorąco namawiał, powtarzając mi, że Aneta ma rzadko spotykany dar potężnie zaraźliwego śmiechu.
Pytanie w ankiecie: „Myśl, którą na długo zapamiętam”. Odpowiedzi: „możesz być szczęśliwa, albo robić to, co słuszne”, „nie krytykuj – tylko połącz się z innymi”, „nie pajacujemy, lecz bawimy się śmiechem”, „nie śmieję się dlatego, że mam mocno rozwinięte poczucie humoru, ale moje poczucie humoru się rozwija, gdy się śmieję”, „śmiech jest sposobem na życie, śmiech jest życiem”. Jakieś uwagi? „Ludzie, których tutaj poznałam są fantastyczni i NIGDY w życiu tyle się nie śmiałam, jak w ciągu tych dwóch dni”. „Bardzo otwierające, szczere i lekkie. Bardzo dziękuję”, „najlepsze szkolenie w jakim brałam udział”.
I tak czytam sobie te ankiety i jest mi tak dobrze. Jestem wdzięczny każdej z Was, że przyszłyście i razem tworzyliśmy tak cudowną atmosferę. Jestem też niezmiernie wdzięczny Dianie za wspaniałą pomoc w organizacji i promocji wydarzenia. Szczególnie też dziękuję wszystkim liderkom i liderom z poprzednich edycji kursu, którzy prowadząc świetne zajęcia zainspirowali kolejne osoby do przyjścia do mnie na kurs. Wielkie „świetnie, świetnie, hej!” z serca dla Was!