Skip links

Stary świecie, kocham Cię!

IMG_1088

Kochany stary świecie, uspokój się. Usiądź. Albo jeszcze lepiej połóż się w śawasanie, pozycji martwego ciała. Doświadczałem tego nie raz, wszystko się rozluźnia i można stać się naczyniem dla światła. Nie chcę Cię skrzywdzić.  Pozwalam Ci spokojnie głosić Twoją ewangelię Oddzielenia, mamrotać psalmy bólu, karmić głodnych wstydem i winą. Nawet chętnie bym Cię przytulił. Taki jesteś, taki byłeś, takim chcesz pozostać. Rozumiem Cię i niczego od Ciebie nie oczekuje, po prostu zrodziłeś się z lęku. Jesteś grobowo poważny i boisz się śmiechu. Boisz się uwolnionej radości, prostej, lekkiej, bez potrzeby uzasadnień z głowy. Boisz się miłości, zwykłej, bez wielkich słów, nieukrzyżowanej. Boisz się, że ludzie mogą nagle otworzyć swoje serca. Naprawdę otworzyć je, a nie walić w nie piąchami. Otworzyć serca dla nie wiadomo kogo, a tego już nie da skontrolować, a Ty uzależniłeś swoje poczucie bezpieczeństwa właśnie od kontroli. Boisz się, że ludzie bez pytania Cię o zgodę, będą promieniowali ciepłem jak słońce, które świeci po równo dla wszystkich.

Ja naprawdę chcę wszystkiego najlepszego dla Twoich ludzi, ale proszę nie upieraj się, kochany, że niebo będzie otwarte tylko dla nich. Chyba czujesz, mój drogi, że coś się zmienia. Coraz mniej ludzi chce słyszeć Twoich grzmotów. Sam, dusisz się od swojego jadu. Twój pokarm jest ciężki i może Cię przyprawiać o zatwardzenie. Ale ja nie będę Ci pomagać na siłę. Jedynie jak mi pozwolisz będę Cię wspierał. Bo wiem, że w głębi marzysz o spokojnym odejściu.

**

IMG_1093

Stary świat się gniewa. Stary świat chce walczyć. A ja chciałem mu pozwolić odejść w spokoju. Czuję to. Wielu ludzi to wyczuwa. Stare struktury przystępują do ofensywy. I nie chodzi tylko o szaleńcze i neurotyczne działania wojenne Putina czy choćby represje kościoła wobec jednego z najbardziej otwartych i charyzmatycznych księży w Polsce. Niby drobnostka, ot dostaję maila, że właściciele sali w której miałem prowadzić mój warsztat wycofali się ze współpracy z organizatorami moich zajęć, bo przestraszyli się presji środowisk kościelnych. Nie znam szczegółów, jedynie miło wspominam jak widziałem w tamtej sali z okien zakonników spokojnie spacerujących w kółko po zielonym dziedzińcu seminarium. W Krakowie jem obiad z Gosią, jedną z liderek jogi śmiechu, która też uczy na uniwersytecie pedagogiki. Gosia pięknie zaangażowała się w jogę śmiechu i z radością opowiada mi, że ma w przyszłym tygodniu prowadzić zajęcia na imprezie na której mają toczyć się różne ciekawe warsztaty. Następnego dnia czytam wiadomość od Gosi. Odrzucono jej propozycję jogi śmiechu. Mail od organizatorów zaczynał się od słów: „jesteśmy otwarci, ale…”. Gosia wyraźnie smutna pisze mi, że chce dawać radość i miłość, a tu zamykają jej drzwi. Niby są otwarci, fajni, kolorowi, młodzi, a jak wychodzisz ku nim, to okazuje się, że to oblężona twierdza świętego lęku starego świata.

Mnie też się zdarzyło kilkakrotnie, że tu czy tam moje zajęcia nie doszły ze skutku ze względu na lęk chcący przybierać wzniosłe szaty religii. Ów święty lęk kilka razy zamknął mi drzwi tu i tam. Szczęśliwie czuje moc nowego świata – wzajemnego połączenia i zaufania, który się dopiero rodzi, w większości miejsc do których się kieruje drzwi się same otwierają. Nie chcę się nigdzie wpychać, nikogo przekonywać na siłę, jak nie chcą, jak się boją, jak są sceptyczni, mogę im tylko współczuć i uszanować, że kroczą inną drogą, szczęśliwie pojadę gdzieindziej gdzie przywitają mnie z otwartym sercem.

Doktor Kataria szacuje, że w skali świata 80% ludzi joga kojarzy się dobrze, 20 % źle. I jest zdania by skupić się na tych 80%. Naszym celem jest pokój na świecie, więc nie chcemy konfrontacji z tymi, co nie chcą jogi, nie chcemy dać się wciągnąć w jakieś oddalające nas od tego celu potyczki. Doktor też dopuszcza by praktycy jogi śmiechu mogli używać ćwiczeń jogi śmiechu pod innym szyldem. Najważniejsza wedle niego, jest intencja niesienia radości i znalezienie możliwie najbardziej efektywnego sposobu jej realizacji.

Dlatego mówię moim uczniom, że jeśli boją się, że słowo „joga” oddali od nich ludzi to można zaproponować po prostu „gimnastykę śmiechu”. Jednakże, w moim odczuciu, wiążą się z tym pewne niebezpieczeństwa. Po pierwsze, taki praktyk nie może korzystać z mocy globalnego ruchu, jakim jest joga śmiechu, a to jednak jest poważny argument, że gimnastyka, która proponujemy jest już uprawiana od 20 lat w 72 krajach i zmienia świat. Może czuć się mniej pewnie gdy ludzie będą pytać: skąd to się wzięło? Może zawsze powiedzieć, że to takie ćwiczenia, które tu i ówdzie podpatrzył i pozbierał do kupy, ale będzie niebezpiecznie poruszać się na granicy kłamstwa. Takie osoby szczególnie dobrze by uważały by nie odpaliło im ego, bo najłatwiej jest powiedzieć, że sami stworzyli cały, nowy, genialny system gimnastyczny. Wreszcie, ludzie mogą się dowiedzieć, że to jest tak naprawdę joga i byli oszukiwany, nawet w szlachetnej intencji. Gdy byłem mały, moja mama widząc, że nie znoszę kaszy manny, zaczęła dawać mi mannę zmiksowaną pod nazwą „kremiku”. Kremik już uwielbiałem, ale jak się dowiedziałem o tym drobnym przekręcie zrobiło mi się smutno.

IMG_1095

Wybieram drogę prawdy. Nie mam nic do ukrycia. Joga śmiechu dąży do tego by być niezależna od wszelkiej religii, być czymś w rodzaju aerobiku, który również podnosi ludzi na duchu. Pochodzi z Indii więc jest jogą, a nie dajmy na to, salsą. Jeśli ktoś jest dalej nieprzekonany i boi się, że trochę śmiechu zwiedzie go z jego świętej drogi samo-umęczenia to ja nie będę trwonił energii na jałowe spory i dyskusje. Trudno, to jest nie dla wszystkich. Ja staram się robić swoje i myślę, że każda osoba, która spróbowała jogi śmiechu przyzna, że to coś bardzo prostego, intuicyjnego, nie wymagającego wchodzenia w intelektualne rozważania. Ale chcę też delikatnie zachęcić osoby, które boją się jogi i jogi śmiechu z pobudek religijnych by przyjrzały się temu lękowi. Skąd on płynie – od Jezusa czy od zlęknionego księdza parafialnego? A może nawet nie od księdza tylko z własnego lęku „na wszelki wypadek”? Polecam też, szczególnie katolikom, zapoznanie się z katolickim księdzem z Indii, Josephem Pereirą, który również praktykuje i propaguje jogę. W wywiadzie dla Tygodnika Powszechnego  w krótki i przekonujący sposób odpowiedział na te lęki: „Szatan nie oszczędzał nawet papieży, dlaczego miałby oszczędzać joginów? Ale przecież wystarczy odpowiedzieć sobie na trzy proste pytania: Czy jestem wypełniony radością życia? Czy jestem wypełniony radością kochania? A radością posługi? Jeśli odpowiedź brzmi „tak”, to joga – ani żadna inna wschodnia dyscyplina – nie będzie okazją do objawienia się diabła”.

Katolicki ksiądz mówiący o radości życia, radości kochania , radości posługi – czy zdarzyło Wam się w polskim kościele usłyszeć kiedyś to słowo na „r”? Mam poczucie, że polski kościół rzymsko-katolicki nie nadąża za zmianami, które zachodzą na świecie, nie przyjmuje do wiadomości przesłania otwartości i pokory z Soboru Watykańskiego II. Ba, wydaje się nawet nie słuchać papieża Franciszka, który w moim odczuciu jest bardzo kochającym i otwartym człowiekiem, którego wypowiedzi na wiele tematów współbrzmią z Dalaj Lamą. Kościół ewangelicki w Niemczech zainteresował się joga śmiechu i wielu pastorów skończyło kursy i zaczęło prowadzić zajęcia. Naprawdę ufam, że Kościół Rzymskokatolicki na świecie też pójdzie w tę stronę, papież Franciszek i całkiem pokaźne grono moich znajomych, którzy praktykują jogę śmiechu będąc katolikami to  dla mnie znaki wyboru opcji na miłość a nie na lęk.

wszystkie fot. Piotr Bielski, Chennai, Indie, 2014