Skip links

Pedagogika uzdrawiającego śmiechu. Rozmowa z dr Małgorzatą Michel, liderką jogi śmiechu i pedagożką.

zdjecie 2

Jak trafiłaś na jogę śmiechu i czym Cię przyciągnęła?

MM: Na jogę śmiechu trafiłam na wczasach z ashtanga jogą, którą praktykuję. To były dodatkowe zajęcia i jak w nich wzięłam udział, doświadczyłam czegoś zupełnie nowego, doszłam też do wniosku, że może to być metoda pracy, jako że jestem pedagożką i terapeutką. Jednak nie mogę ukrywać, że pierwsza sesja śmiechu już mi otworzyła refleksję, otworzyła nową drogę.. później już zadziałały prawa fizyki i potoczyło się po równi pochyłej, szukałam informacji w sieci, natrafiłam na filmy najpierw z Indii, później z Polski i tak natrafiłam na Ciebie. Wprowadzałam elementy jogi śmiechu na różnych zajęciach i warsztatach, które prowadzę. Jednocześnie w mojej głowie wytworzył się nowy skrypt na trudności i problemy życiowe, mianowicie coraz częściej w swojej bezradności mówiłam sobie: „wyśmiej to ha ha ha”- a to już jest praktyka. Kiedyś, na jednych zajęciach ze studentami podczas ćwiczeń z jogi śmiechu studentka powiedziała mi, że będziesz w Krakowie i że robisz kurs trenerów. I tak się spotkaliśmy.

Co joga śmiechu dała Ci osobiście?

MM: Joga śmiechu pogłębiła moją prywatną praktykę jogi, co ma swoje przełożenie na różne sytuacje życiowe. To, co zauważyłam to fakt, iż łatwiej jest praktykować jamy (coś na kształt przykazań, zasad moralnych i etycznych), jeśli podchodzi się ze śmiechem do życia. Przy czym nie jest to pusty, sztuczny, kabaretowy śmiech lecz no taki właśnie jogowy ha ha ha. Szczególnie dotyczy to tych zasad, które stosuje się w relacjach z innymi ludźmi. Joga śmiechu daje dystans, pozwala popatrzeć na siebie i swoje życie z innej perspektywy, potraktować siebie jak dziecko, czasami zranione dziecko..utulić do serduszka i uśmiechnąć się.. pozwala inaczej popatrzeć na życie w ogóle.. na życie i śmierć. Tak, śmierć również, która jest częścią życia przecież.

Oczywiście praktykowanie jogi śmiechu, jak każdej jogi, uwrażliwia bardzo zmysły, otwiera oczy, uszy.. więcej słyszę, więcej widzę, nie tylko dobrych stron życia. Mocniej reaguję na niesprawiedliwość, krzywdę, przemoc, ignorancję..

Joga śmiechu dała mi również nowe możliwości w pracy z ludźmi. Widzę, jak bardzo ludziom potrzebny jest śmiech i dobry oddech. Jak uzdrawiają z traum, jak wyposażają w moc, wydobywają potencjały.

Zdecydowałeś się na otwarcie klubu śmiechu. Opowiedz proszę o początkach i jak to działa teraz.

MM: Mój klub śmiechu jest trochę latający, ha ha ha, robiłam w Krakowie różne akcje jogi śmiechu w parku, na uczelni, na ulicy i tak trafiłam na fajne miejsce, jakim jest Młyn Zabierzów. W Młynie odbyło się kilka spotkań, jednak po wakacjach z różnych powodów nie są one kontynuowane. Myślę, co dalej?

Co byś poradziła innym liderom jogi śmiechu chcącym otworzyć swój klub, przyciągnąć ludzi na zajęcia?

MM: Z pewnością to, aby się nie zrażali i w różnych miejscach praktykowali śmiech, bo jak mówił jeden z największych nauczycieli jogi na świecie Śri K. Pattabhi Jois: ”Practice practice practice and all is coming”.

Wiem, że udało Ci się połączyć jogę śmiechu z zaangażowaną pedagogiką, śmiałaś się z dzieciakami na ulicy czy z zarażonymi HIV . Czy możesz opowiedzieć coś o Twoich doświadczeniach pracy metodą jogi śmiechu z grupami zagrożonymi wykluczeniem?

MM: Tak. Doświadczyłam śmiechu między innymi z bardzo poranionymi dziećmi, które praktycznie przebywają cały dzień na ulicy lub w osiedlowej świetlicy środowiskowej. Prowadziłam również jogę śmiechu z dziećmi, których rodzice odsiadują wyroki w więzieniu lub nie żyją. Dzieci te są ofiarami świata dorosłych, ofiarami przemocy, alkoholu, narkotyków, różnego rodzaju nadużyć i wykorzystywania, również seksualnego. Strasznie samotne, nie rozumiejące świata, sytuacji, w której się znalazły, wchodzące w role dorosłych za szybko, bo na dzieciństwo nie było czasu. Zobaczyłam, że dzieci te nie potrafią się śmiać, uciekają od radości tak, jakby ktoś im zakazał, jakby nie było wolno się śmiać, bo zaraz coś się stanie złego. Zatraciły gdzieś dziecięcą radość śmiechu, boją się go, uciekają od niego na różne sposoby. To dzieci, które już dawno mentalnie dziećmi nie są, choć nie było im nigdy dane przeżyć dzieciństwa ze swoją beztroską, wariacjami, wygłupami. To, co mogę zrobić, to pomóc im przywrócić powoli naturalny dziecięcy śmiech i nauczyć je wygłupiać się i szaleć. Mogę to robić poprzez bycie z nimi, ćwiczenia oddechowe, śmiech i dziecięcą radość, a to wszystko zapewnia joga śmiechu.

Małgorzata Michel- pedagożka, terapeutka, mediatorka, jogini smiechu, badaczka społeczna. Założycielka Akademii Profilaktyki i Edukacji APERTI. Na co dzień pracuje na UJ oraz praktykuje to, czego uczy. Autorka projektów fotograficznych, kocha ulice i przestrzenie wykluczone. Wierna powiedzeniu: „praktykuj, a wszystko przyjdzie”.