Ponad 300 osób skończyło już kursy instruktorskie jogi śmiechu prowadzone przeze mnie. Wiele z tych osób odnosi dzięki temu sukcesy zawodowe, doświadcza pozytywnych rozwojowych zmian, odnajduje większy sens w życiu prowadząc zajęcia z najróżniejszymi grupami w tym dziećmi, biznesem, ale też seniorami, chorymi, niepełnosprawnymi. W mojej książce „Joga Śmiechu. Droga do Radości” przedstawiam historie 14 osób z grona pierwszych absolwentów kursów jogi śmiechu, które swoimi słowami językiem żywych doświadczeń opowiadają o tych zmianach. Ale choć książka jest już zamkniętą całością to historia żyje dalej i niezmiernie cieszę się, gdy kolejni moi uczniowie i uczennice podzielą się ze mną swoimi historiami. Każdy krok jest ważny, każda sesja, każdy przykład wyjścia do świata z jogą śmiechu, każda okazja do nauki by jeszcze lepiej wspólnie wieloma kroplami drążyć skałę i czynić z Polski jedno z najbardziej roześmianych państw świata. I tak niedawno napisała do mnie Julita, która jest bardzo ciepłą i ciekawą osobą, z zawodu pielęgniarką i coachem, a od grudnia zeszłego roku również instruktorką jogi śmiechu. Ostatnio na zajęcia Julity w Łodzi trafiła moja mama, która stała się wielką entuzjastką jogi śmiechu i bardzo sobie chwaliła. To ja już kończę na dziś, życzę Ci Julita jak najlepiej i oddaję Ci głos. Piotr Bielski
Pierwszy raz z jogą śmiechu spotkałam się około trzech lat temu, na dużej konferencji dla kobiet. Spotkanie to składało się głównie z różnych modułów poświęconych realizacji celów i budowania własnej marki. Po kilku godzinach ciekawej lecz bardzo meczącej konferencji, wystąpił chłopak i poprowadził sesję jogi śmiechu w pigułce (całość nie trwała dłużej niż 20 min.), ale efekt był niesamowity! Zauważyłam jak prowadzący pozytywnie podniósł poziom energii uczestników i gości, twarze zebranych pojaśniały, sama również poczułam nowy napływ sił i cudowne odprężenie.
Mimo, że zdarzenie to miało charakter incydentalny, to jego skutki zapadły trwale w mojej pamięci i z wielką siłą odżyły w chwili, gdy przypadkowo ( albo i nie :), bo podobno w życiu nie dzieje się nic bez przyczyny) natrafiłam w internecie na informację o prowadzonej przez Ciebie konferencji poświęconej jodze śmiechu.
Słuchając Twojego wykładu i opowieści o jodze śmiechu, poczułam jak bardzo ta metoda, jest mi emocjonalnie i mentalnie bliska, i jaką wielką wolę mam w sobie, żeby uczynić ją praktyką swojego spełnienia. Już wtedy podjęłam decyzję, że skończę prowadzony przez Ciebie kurs liderski, a udział w zgierskich zajęciach, tylko przypieczętował moje postanowienie. Jak postanowiłam, tak zrobiłam 🙂
Kurs nauczył mnie metodologii, uświadomił ramy w jakich powinnam się poruszać, żeby joga śmiechu przyniosła maksymalnie pozytywne efekty mnie i innym uczestnikom warsztatów, zachwyciłam się językiem wymiernych korzyści jakie niesie ze sobą joga śmiechu.
Czy trudno było zacząć? Odpowiedź brzmi: i tak, i nie.
Niesiona na fali energii warsztatu instruktorskiego, który ukończyłam w niedzielę, zaledwie trzy dni potem, postanowiłam poprowadzić swoje zajęcia w Klubie Śmiechu w Zgierzu, gdzie wcześniej bywałam jako uczestnik Twoich zajęć.
Decyzję podjęłam szybko, ale nie była ona pozbawiona wątpliwości… Z jednej strony miałam ułatwione zadanie, bo była to grupa już znająca i zaangażowana w praktykę jogi śmiechu, więc nie musiałam wyjaśniać istoty tej metody, ale z drugiej strony wiedziałam, że nie uniknę porównania z Tobą, co było dla mnie wielkim osobistym wyzwaniem….
W głowie roiły się wątpliwości: czy dam radę…wystąpić publicznie, poprowadzić grupę, wzbudzić w uczestnikach ducha radości,czy przełamię osobiste kompleksy i ograniczenia, pokonam wewnętrzny lęk….
Nie było idealnie, ale dla mnie wspaniale 🙂 Razem stworzyliśmy atmosferę pełną empatii i radości. Od grupy otrzymałam olbrzymie wsparcie, ale i ja czułam, że wniosłam tam swój indywidualny, wartościowy pierwiastek, czyli coś co stanowi o sensie naszego życia.
Od tej pory zrobiłam już kilka warsztatów, w tym dwa w Sieradzu. Każde spotkanie jest inne, niesie ze sobą nowe wyzwania i doświadczenia, ale jednocześnie umacnia mnie w przekonaniu, że warto praktykować i promować jogę śmiechu – drogę prowadzącą przez radość do szczęścia 🙂
Właśnie przed chwilą rozmawiałam o tych zmianach jakich doświadczamy za sprawą jogi śmiechu z moją mamą, starszą, schorowaną osobą, która też połknęła bakcyla jogi śmiechu i robi sobie samotne, domowe sesje.
Joga śmiechu powoli staje się moim życiem, a właściwie odwrotnie: sens mojego życia przejawia się w jodze śmiechu, bo cudownie jest móc dzielić się z innymi tym co ma się najlepszego. Kiedyś lekceważyłam umiejętność promieniowania radością i śmiechem, cechę tę uważałam za kompletnie bezwartościową, a czasami nawet komplikującą życie, dziś wiem, że to niesamowity, unikatowy dar o ogromnej energii i sile 🙂 Jestem tutaj po to, aby zarażać radością i sprawiać, żeby ludzie czuli się dobrze sami ze sobą.
Julita Śródkowska – z wykształcenia mgr pielęgniarstwa, z pasji coach i instruktor jogi śmiechu. Od 30 lat pracuje w szpitalu jako instrumentariuszka, czynnie udziela się jako coach i uprawia, i propaguje jogę śmiechu. Prywatnie, pełna optymizmu żona i mama.
Fascynatka stanu równowagi i zjawiska zmiany. W każdej uprawianej profesji, pomaga innym w osiąganiu wewnętrznej harmonii i poczucia dobrostanu.
Swoją wiedzę czerpaną z merytorycznych źródeł, uzupełnia własnym , doświadczeniem. Jej życiowa dewiza brzmi :,, na realizację marzeń nigdy nie jest zbyt późno’’ i nie jest to slogan, gdyż, będąc ,,po czterdziestce” uzupełniła wykształcenie, nadal ciągle się rozwija i z pasją realizuje misję wspierania innych w ich osobistej drodze do radości i szczęścia.
Osobiście jest szczęśliwa bo się śmieje.
Kontakt:
tel. 605 452 869
strona na facebooku
Uwaga! Najbliższy kurs instruktorski już 27-29 maja w Warszawie. Informacje tutaj.
Wydarzenie na facebooku.
Zapraszamy z radością!
Oto foto-relacja z samodzielnych warsztatów Julity: