Do Indii ze śmiechem! – wyprawa połączona z praktyką jogi śmiechu. 27.2-19.03.2014
Przyśniło mi się, że trafiliśmy do Indii w szybki i prosty sposób bez żadnych kontroli celnych i od razu znaleźliśmy się na plaży w Goa i zaczęliśmy się śmiać… To kolejny mój sen, który przypomina mi o pomyśle by zorganizować wyprawę do Indii, kolebki duchowości i jogi śmiechu dla Was – rosnącego grona miłośniczek i miłośników jogi śmiechu. Jestem żywym dowodem na to, że podróż do Indii zmienia całe życie – tam do mnie przyszła joga śmiechu i teraz w pełni zajmuję się uczeniem tej radosnej praktyki w Polsce.
Pierwszym celem wyprawy jest zmobilizowanie, a może lepiej zaczarowanie Was do codziennej praktyki jogi śmiechu i bliższe poznanie tej metody. Dlatego chcę, żebyśmy odwiedzili prężnie działające indyjskie kluby śmiechu w Bengaluru (Bangalore), gdzie codziennie w kilkunastu miejscach kilkadziesiąt osób spotyka się aby wspólnie się śmiać :). Przy okazji wizyty w tym mieście spotkamy się z twórcą jogi śmiechu dr Katarią, który wspólnie z nami odwiedzi klub śmiechu i opowie nam o filozofii tej metody, a także zapozna nas z powstającym tam Laughter Yoga University. Naszą wyprawę zaczniemy i skończymy w Bangalore dokąd przylecimy bez przesiadek w Indiach, gdzie kluby śmiechu nastroją nas do praktyki jogi.
Jestem zdania, że przy okazji pobytu w Indiach dobrze jest poczuć ten kraj i zwolnić obroty, po prostu nacieszyć się sobą i byciem w pięknych miejscach, cudownymi ludźmi, wspaniała kuchnią bez konieczności gonienia za kolejnymi atrakcjami. Z miejsc, które miałem szansę poznać, najbardziej odpowiednim do zaszycia się w Indiach wydaje mi się Arambol na Goa, piękna miejscowość położona na plaży, gdzie spotkamy to co najlepsze w Indiach bez chaotycznego i niekiedy stresującego klimatu wielkich miast… Ja wraz z moją żoną Anetą poznaliśmy to miejsce dzięki Dawidowi i Zosi Rzepeckim, gdyż braliśmy udział w prowadzonych przez nich warsztatach tantry. Gościliśmy w Arambolu trzy tygodnie i nie spieszyliśmy się z wyjazdem, a na cudownym klifie nad którym unoszą się orły, zdecydowałem się oświadczyć Anecie, a Dawid z Zosią poprowadzili dla nas przepiękną ceremonię. Oczywiście zabierzemy Was w to tętniące miłością miejsce.
W czasie planowanego tygodnia pobytu w Arambolu prowadziłbym codziennie godzinną sesję jogi śmiechu, a dodatkowo na miejscu moglibyśmy korzystać z innych inspirujących zajęć, np. hatha jogi, kundalini jogi, ajurwedy, medytacji Osho, tantry czy gotowania według tradycyjnej kuchni indyjskiej. Arambol to też miejsce, gdzie można znaleźć różne rodzaje tańca, medytacji, masaży, nowe odmiany jogi nieznane w Polsce – słowem światowe nowości z szeroko rozumianej branży „ciało, rozwój i duch” :). Wyjątkowy pozytywny klimat Arambolu tworzą ludzie z całego świata, którzy co wieczór przed zachodem słońca na plaży zbierają się, wspólnie tańczą i grają na bębnach. Codziennie też odbywają się tam koncerty zarówno tradycyjnej indyjskiej muzyki, jak i niezłych zachodnich zespołów, które tu spędzają wakacje. Każdy tu może znaleźć coś czego szuka, zarówno spokój, jak i okazje do rozwoju i zabawy.
Mam świadomość, że dla części z Was będzie to pierwsza wizyta w Indiach i warto by było przy okazji zobaczyć również ważne miejsca dla tutejszej kultury, dlatego mam dla Was kilka propozycji leżących mniej więcej na trasie Bangalore-Goa. Indie to kraj wielkich odległości, a loty wewnętrzne są stosunkowo drogie, dlatego proponuję zostawić na następny raz zimne o tej porze Himalaje czy Tadż Mahal… Będziemy podróżować po cieplejszych i bezpieczniejszych południowych Indiach koleją, autobusami i niekiedy auto-rikszami, korzystając z równie ciekawych miejsc leżących w pobliżu naszej trasy.
- W czasie pobytu w Arambolu odwiedzimy liczące setki lat mistyczne drzewo banianu, którego gałęzie stają się korzeniami. Chętnym do dalszego zwiedzania pomogę w skorzystaniu z wycieczek np. do plantacji przypraw i starego portugalskiego kolonialnego miasta, ogromnego wodospadu, pełnego małp rezerwatu przyrody czy targu rękodzieła.
- W Bangalore możemy obejrzeć rozległy i piękny park połączony z ogrodem botanicznym Lal Bagh, możemy też rozważyć wizytę w pobliskim rezerwacie przyrody i udać się nad jezioro, których jest w tym mieście obfitość. Możemy też obejrzeć dodatkowo największą na świecie świątynie Hare Kriszna z widokiem na wieżowce światowego centrum IT.
- Stosunkowo blisko Bangalore, bo jedynie 135 km jest miasto Majsur (Mysore), gdzie mieści się piękny pałac Maharadży i wiele ważnych świątyń. Jest to miasto uchodzące za jeden z istotnych duchowych ośrodków Indii, w pobliżu mieści się kilka znanych aśramów, a dodatkowo od nazwy tego miasta wziął nazwę dynamiczny styl jogi (astanga styl Mysore).
- Zaledwie 90 km od Mysore mieści się Bylakuppe, drugie po Dharamasali największe tybetańskie miasto w Indiach, od początku lat 1960-ych osiedlali się tam tybetańscy uchodźcy, mają kilka świątyń i kultywują swoje tradycje. Jest to okazja do spotkania z kulturą Tybetu w cieplejszym klimacie http://www.thebetterindia.com/3305/bylakuppe-tibetan-town-karnataka/
- Po drodze z Goa do Bangalore możemy odwiedzić miasto Sirsi i pobliskie lasy deszczowe stanu Karnataka, gdzie w latach 1980-ych narodził się ruch obrońców drzew Appiko. Miałem okazję gościć tam przez kilka dni i odwiedzić wiejskie społeczności żyjące w zgodzie z naturą i kultywujące tradycje naturalnie łącznie z aranżowaniem małżeństw. Spotykałem się z niesłychaną gościnnością. Niektóre z wiosek są bardzo ciekawe kulturowo, na przykład w jednej z nich mieszkają czarnoskórzy potomkowie niewolników sprowadzeni przez portugalskich kolonizatorów z Afryki. Wizyta tam pozwoli nam zapoznać się z inspirującą pracą organizacji ekologicznej Prakriti, która pomaga wiejskim społecznościom zarabiać jednocześnie, korzystając z lasu w zrównoważony sposób.
- Hampi to jedno z najważniejszych świętych miast Indii, w naszym odczuciu ósmy cud świata, możemy tu zobaczyć tysiące świątyń wykutych w skale, a z samego rana obejrzeć poranną pudżę – kąpiel w rzece z udziałem świątynnej słonicy, która nas chętnie pobłogosławi. Możemy Was też zabrać w miejsce, które nam pokazali Dawid i Zosia Rzepeccy – świątynie z panoramą skalnego miasta, w której przez całą dobę zatrudnieni przez bogatego człowieka z Bombaju chcącego poprawić sobie w ten sposób karmę, muzycy grają mantry na różnych instrumentach.
- Weźmiemy udział w święcie kolorów Holi w Bangalore, które wypada 17-18 marca 2014. Holi jest atrakcyjnym świętem praktykowanym w całych Indiach, polega na obrzucaniu się kolorowymi farbami, a jego istotą jest wybaczenie. Tutaj możecie zobaczyć jak wyglądało Holi w 2013 w zespole jogi śmiechu w Bangalore.
- Na przywitanie z Indiami z kolei trafimy na największe święto Sziwy Maha Shivatri przypadające 28.02.2014, kiedy przez całą noc gra muzyka i odbywają się w świątyniach spektakle poświęcone temu bogowi.
Termin:
termin to 27.2-19.3. 19.3 o 2 w nocy indyjskiego czasu wylecimy w podróż powrotną i jeszcze tego dnai będzie z powrotem w Polsce. Proponuję taki termin szczególnie ze względu na przypadające 17-18 marca święto Holi.
Wielkość grupy:
Maksymalny rozmiar grupy to 12 osób.
Koszt
Całościowy koszt podróży szacuję na ok 7500 zł.
Składa się na nie:
–bilet lotniczy w obie strony za ok 2500-3000 zł (cena zmienia się codziennie dlatego nie podaję dokładnej). Bilet kupujecie za pomocą strony internetowej przy moim wsparciu na wskazany przeze mnie lot. Dodatkowo trzeba się ubezpieczyć -na podanej przez mnie stronie można ubezpieczyć się za 100zł (5 zł/dzień) -wymagam byście się ubezpieczyli w ten sposób albo na własną rękę w dowolnym innym biurze. Uwaga: warto się zdecydować szybko, bo cena biletu może rosnąć.
–wiza – koszt konsularny wizy to 232 zł, mogę Wam pomóc w załatwieniu formalności wizowych – formularz wypełnia się online, potrzebne będzie zdjęcie paszportowe i trzeba złożyć paszport w ambasadzie (czeka się ok 3 tygdonie i nie można w tym czasie korzystać z paszportu)
– opłata organizacyjna – 1500 zł – w tej cenie jest moja praca organizatora, zajęcia jogi śmiechu w trakcie i opieka na miejscu, spotkanie z dr Katarią, odbiór z lotniska,
– pieniądze na pobyt 3000 zł w dolarach lub euro na noclegi, przejazdy, wyżywienie, bilety wstępu, dodatkowe zajęcia czy wycieczki na Goa, napiwki (w Indiach napiwek w wysokości ok 10% usługi dla taksówkarzy czy kelnerów jest powszechnie oczekiwany jako potwierdzenie zadowolenia z usługi). Zakładam, że przy w miarę oszczędnym sposobie życia zmieścimy się w 3000 zł ale wolę byście wzięli trochę za dużo pieniędzy niż za mało. Te pieniądze będziecie nosić ze sobą i będę zbierał przy każdej okazji opłacania hotelu.
Jedzenie
Żywność jest tańsza niż w Polsce, za 15 zł na Goa, a nawet za 7 zł w barach w Bangalore dla lokalnej ludności można zjeść niezły posiłek wegetariański. Generalnie w Indiach dominuje najlepsza na świecie kuchnia wegetariańska, co akurat mnie bardzo odpowiada. Szczęśliwie, spragnieni mięsa też znajdą coś dla siebie (głównie drób i na Goa świeże ryby) w ramach kuchni określanej mianem „Non-veg”. Nie będę zbierał pieniędzy na jedzenie, każdy będzie mógł we własnym zakresie zdecydować się na tańsze jedzone na stojąco lub bardziej wykwintne posiłki, przy tańszej opcji można przez 3 tygodnie smacznie jedząc nie wydać więcej niż ok 800 złotych.
I pamiętajmy: to jednak Indie!
Kontakt z Indiami jest sam w sobie przygodą i okazją do głębokiego rozwoju czyli zakwestionowania naszych podstawowych sposób myślenia i działania. Symbolicznie, na zajęciach hatha jogi w Indiach udało mi się samodzielnie stanąć na głowie, co było poza moim zasięgiem w Polsce. Są i dobre niespodzianki, takie jak nagłe zaproszenia na darmowy posiłek w świątyni, jak i wyzwania. Przykładowo w czasie mojego pobytu nasz autobus miał kilka godzin opóźnienia spowodowane strajkiem. W tym czasie w dworcowej restauracji kelnerzy w ramach strajku podawali jedynie napoje, odmawiając podania żywności aż do godziny 18, na którą zaplanowano koniec strajku. Nastawiam się pozytywnie, że wszystko się uda i wręcz przyznam, że w tym kraju czułem się tak bezpiecznie jak chyba nigdzie indziej na świecie. Ale wybierając się do Indii trzeba trochę „wrzucić na luz”, nie oczekiwać zachodnich standardów punktualności i komfortu, mieć zgodę na to, że nasz program może się zmienić na miejscu, że być może z powodu niezależnych od nas czynników będziemy musieli z czegoś zrezygnować. I tutaj z pomocą przyjdzie nam joga śmiechu: możemy śmiać się niezależnie od okoliczności, dbając o pozytywne nastawienie umysłu. W kraju tym dobrze się odnajdą ludzie, którzy traktują swoje życie jako dar, cieszą się z tego, co dostają od Opatrzności lub losu (raczej Opatrzności, bo w Indiach trudno pozostać ateistą…). Jeśli na przykład z powodu strajku będziemy musieli zostać gdzieś jeden dzień dłużej, zapewniam, że na miejscu znajdziemy wystarczającą ilość ciekawych bodźców i atrakcji, a dla mnie kluczowe będzie utrzymanie dobrej atmosfery w grupie, w czym pomoże nam joga śmiechu.
Zgłoszenia:
Przyjmuję zgłoszenia na adres info@joginsmiechu.pl
Do 18.12.2013 – mogę Wam pomóc w złożeniu wniosków o wizy. Potem można dołączyć do nas – mogę Wam powiedzieć jak zdobywa się wizy. Można też dojechać we własnym zakresie do Indii i w ramach opłaty organizacyjnej wziąć udział w wyprawie. Wizy po 18.12 można też załatwiać z pomocą agencji pośredniczących, które pobierają dodatkowo opłatę 100 zł.
27.02.2014-19.3.2014 – Jesteśmy w Indiach, ha ha ha! 🙂
Wyprawie patronują: