Skip links

Głodne dusze na górze marzeń

IMG_0752
Dopadły nas dwie tuż przed szczytem. Proste kobiety w sari jakich tu pełno. Tylko te trochę inne. Chciały założyć Anetce wieniec z kwiatami. Obroniła się. Przerzuciły żółte kwiatki na moim ramieniu. Wtykają nam plastikowe torebki z kokosami i kadzidłami. Anetka krzyczy mocne „nie” i idzie naprzód do drzewa. Mnie jedna wieśniaczka wyciąga z dłoni kadzidełka i podpala. Myślałem, że kupienie na dole zestawu do spełnienia marzenia w postaci plastikowej torebki z kwiatkami na sznurku, kokosu, 2 kadzidłami i 2 rulonikami z papieru z logo Sai Baby i miejscem na imię i datę ochroni mnie przed następnymi handlarkami. Ale jednak nie przed tymi. Próbuję iść za Anetą, ale jedna babeczka łapie mnie za ramię i biadoli do ucha: Sai Shiridi, Sai Shiridi. Okiej, okiej, zatrzymuje się, myślę o dobrotliwym staruszku z pomarańczową chustą, którego przywołała i sięgam do portfela. Dbam by zawsze mieć drobne „sadhu money”, więc znajduję po 15 rupii dla każdej. Kiwają głowami zadowolone i oddalają się by pomęczyć następne osoby.
 
Nie potrzebowałem tych dodatkowych kwiatów i kokosu, ale cenię sobie święty spokój. Nie chcę się przepychać, kłócić. Gdyby szło powiedzmy o 100 zł to może bym się dalej bronił, a jak ten spokój ma cenę 1,5 zł to nawet nie chce mi się zastanawiać. Kto wie, gdybym nie zapłacił, może by coś tam przeklinały, zła energię jakąś mi słały, po co to, gdy tanim kosztem jestem dobry wujo. Oczywiście problemy się zaczynają gdy takie sytuacje się nawarstwiają, a w Indiach chyba łatwo o nie jak nigdzie na świecie. Taki po prostu jestem, z jednej strony potrafię przejść zdecydowanym krokiem główną droga i nie zatrzymać się przy żadnej z 15 żebraczek, a z drugiej czasem ktoś mnie wzruszy, a czasem cenię sobie święty spokój i elastyczność pozwalającą mi na moment odstąpić od moich zasad bardziej niż żelazną asertywność. Wiem też, że nie mogę przesadzić z umiłowaniem świętego spokoju, bo prowadzi to do życia pełnego kompromisu, przerabiałem to przed laty i nikomu nie polecam. Dlatego też mam problem z przyjęciem hasła Sai Baby „help ever, hurt never”, nie da się czasem kogoś nie zranić, a staranie się by nikogo nie zranić prowadzi do życia oczekiwaniami innych,
IMG_0726
Aneta miała potrzebę zdystansować się ode mnie. „To zwykła manipulacja, a ty się dajesz” – mówi mi po tym jak złapałem ją, bo pospiesznie zdążyła zejść na dół góry by oddalić się od tych ciężkich energii. „Czemu dajesz najbardziej natrętnym handlarkom, już lepiej mogłeś dać tej żebraczce bez ręki u wejścia do góry, przynajmniej spokojnie siedziała i czekała” – mówi mi moja asertywna żona i wiem, że ma rację. Ale ja też mam swoją rację. Nie będę jej przekonywał do niej, bo od racji wyżej cenię relację. Dzięki doktorowi Katarii poznaliśmy fajną grę. Polega ona na tym, że siedzimy w kręgu i podajemy sobie kolejne przedmioty. Osoba podająca definiuje dany przedmiot kolejnej wraz z przeczącą wszelkiej logice definicją. „To jest ananas” – mówi i podaje ci banana. Możesz się kłócić, bo masz pewność, że masz przecież racje, to oczywista oczywistość. Ale zasadą tej gry jest, że wszystko przejmujesz i poddajesz się temu, „tak to jest ananas” – powtarzasz i podajesz banana kolejnej osobie. Jest w tym to, co ćwiczą we mnie Indie totalne poddanie. Za nic nie zrozumiesz logicznie decyzji wizowych ambasady, różnych przepisów jak ten, że w sklepach w aśramie kobiety mogą kupować od 10 do 12.30 rano a mężczyźni do 15.30 do 17. Umysł będzie się pytał czemu, protestował, cała sztuka to zachowując kontakt ze sobą i pamiętając o swojej racji, powiedzieć „okiej, okiej”.
 
A miała być to opowieść o tym jak wybraliśmy się na górę do drzewka marzeń. Po drodze zajrzeliśmy do rosyjskiej kawiarni, malutkiej i przytulnej wiaty sklecionej z tego co było pod ręką, z wykwalifikowanym rosyjskojęzycznym hinduskim personelem. Wszystkie potrawy wegetariańskie, barszcz, pierogi czy czeburaki – smażone pierogi które były naszym przysmakiem na Krymie. Obejrzeliśmy rosyjski film o joginach którzy wytrzymywali ciężar traktorów i pomedytowaliśmy, po czym wpisaliśmy nasze marzenia dla siebie i dla świata na karteczkach. Pokój, śmiech, zdrowie, życie w harmonii z ludźmi i przyrodą, bezwarunkowa radość, kluby śmiechu w każdej miejscowości... I weszliśmy na górę i powiesiliśmy nasze karteczki, włożyliśmy kadzidła tylko… pojawiło się inne intensywne doświadczenie i nowy temat na wpis.
 
IMG_0731