Skip links

Mamo, ja się nie martwię!

pokazuję znak ciszy na warsztacie jogi śmiechu, fot. Cezary Chojnowski
pokazuję znak ciszy by zapanować nad śmiechem na warsztacie jogi śmiechu, fot. Cezary Chojnowski

Wczoraj zadzwoniła do mnie mama. Powiedziała mi, że przeczytała reportaż o jodze śmiechu w Dużym Formacie i jest jej smutno. „Te kobitki – zagaiła- mówią dokładnie to samo, co ty wszędzie mówisz, ale tam nawet nie ma najmniejszej wzmianki o tobie, że to ty tę całą jogę śmiechu sprowadziłeś z Indii i że to pewnie ty je szkoliłeś”. Mamo, czuję gdzieś w głębi ten sam smutek- odpowiedziałem mamie –  ale nie martwię się już tym, bo czuję jeszcze większa radość. Znam wszystkie bohaterki tego artykułu i 3 z nich to przeszkolone przeze mnie liderki i bardzo się cieszę, że tak fajnie w nim wypadły. Jeśli opowiadają o jodze śmiechu w ten sam sposób co ja, to tylko chwała im, bo ja na kursach liderskich uczyłem ich jak krótko, ciekawie i kompetentnie opowiadać o jodze śmiechu i widzę, że mają to opanowane w jednym palcu! Dla mnie jako szkoleniowca to tym większy sukces. Mamo, martwić się trzeba by było jakby opowiadały jakieś dyrdymały, a w tym artykule nie widzę śladu wypaczenia idei jogi śmiechu czy jakichś sarkastycznych żartów z tego co robimy.
IMG_3074
zwróćcie uwagę na równe proporcje kobiet i mężczyzn… po czym dodajcie Justynę która schowała się za aparatem i Monikę, która pospieszyła na tramwaj, Kraków, po moim warsztacie, 3.4.2014

Przypuszczam, że nawet Diana czy Basia mogły wspomnieć o mnie, że to u mnie robiły kurs. Ale dziennikarza ten fakt mógł zupełnie nie interesować. Dla niego ważne jest, jak się zmieniło ich życie dzięki jodze śmiechu, a nie czy uczyły się od tego czy tamtego gościa i czy tamten z kolei uczył się w Indiach czy Indonezji. Sam wystarczająco dużo pracowałem w mediach by przyznać mu, że to właściwe, że ludzie chcą żywych przykładów, a nie usystematyzowanej wiedzy jak podążał łańcuszek jogi śmiechu.
Z moim kolega i webmasterem mojej strony, Sebastianem Żołnowskim (eninja.pl) który zainaugurował akcję "Boso po mieście".
Z moim kolegą i webmasterem mojej strony, Sebastianem Żołnowskim (eNinja.pl) który zainaugurował akcję „Chodzę boso w mieście„.

Oczywiście ucieszyłbym się jakby mnie wspomnieli gdzieś, a jakby już z boku artykułu zrobili ramkę z moim zdjęciem to pewnie bym skakał dookoła stołu i klaskał. Gdy piszą o mnie cieszę się jak dziecko, gdy piszą o innych cieszę się jak dorosły. Mam poczucie, że w tym momencie to Diana i Basia bardziej zasłużyły na taką formę docenienia niż ja. Gdy ja cieszyłem się gorącym indyjskim słońcem,  piłem sobie mango lassi i oglądałem krowy spacerujące po plaży, one prowadziły kluby śmiechu nawet w trakcie srogich momentów zimy. Diana od początku roku do tej pory 2 razy w tygodniu prowadzi otwarty klub śmiechu w Good Life Academy na Saskiej Kępie. Nie zraziła się jak przyszła tylko jedna czy 2 osoby i wytrwale kontynuuje praktykę i efekty widać: coraz więcej ludzi do niej przychodzi i sama prowadzi z coraz większą finezją, wymyśla nowe ćwiczenia.
IMG_3027
mój rachunek śmiechu, Festiwal Zdrowia we Wrocławiu, 29.3.2014

Basia zaś robi co może by rozpropagować jogę śmiechu w Karczewie i Otwocku też się nie zrażając niekiedy niską frekwencją. Ba nawet udało się jej namówić męża do wspólnej codziennej praktyki, co w moim odczuciu jest też dużym osiągnięciem. W artykule też opisano Anię, która dopiero co skończyła kurs u mnie i cieszę się niech ma takie fajne wsparcie od świata na początku śmiechowej drogi. Zresztą Ania cudownie się śmieje i zainteresowała się rejsem po Mazurach z jogą śmiechu, który organizujemy w lipcu i wyraziła chęć wsparcia mnie i kapitana Witka w gotowaniu. Także bardzo cieszę się, że Gazeta dała jej dodatkowy powód do radości, tym lepiej się nam będzie pływało i pichciło.
na klubie śmiechu w Warsztacie w Warszawie, 2.4.2014, spotykamy się co środa i piątek na placu Konstytucji o 17
na klubie śmiechu w Warsztacie w Warszawie, 2.4.2014, spotykamy się co środa i piątek na placu Konstytucji o 17

Mamo, udało mi się stworzyć wielką śmiechową rodzinę i cieszę się z sukcesów innych członków rodziny. Tych artykułów, programów o różnych liderach jogi śmiechu będzie bardzo dużo bo to ciągle świeży i atrakcyjny temat, a czytelnicy i telewidzowie mają dość tych wszystkich wypadków i afer, potrzebują jakichś pozytywnych tematów. Cieszę się z sukcesów wszystkich przeszkolonych przeze mnie liderek i liderów. Dla mnie bycie dobrym liderem polega na tym, że czynię innych liderami, a nie wpatrzonymi we mnie wyznawcami. Udało mi się uruchomić wielką falę śmiechu, która ogarnia stopniowo całą Polskę. Od powrotu z Indii odwiedzam po kolei kluby śmiechu, które powstały lub rozwinęły się w tym czasie. W jeden tylko poniedziałek o godzinie 18 aż w 4 miejscach w Warszawie można było wziąć udział w bezpłatnych zajęciach jogi śmiechu. Ja teraz nie muszę już przekonywać liderów by w ogóle organizowali takie kluby, raczej chcę na ile to możliwe skoordynować by ograniczyć konkurencję i zwiększyć współpracę między nimi. W śmiechowej rodzinie jak  w każdej rodzinie mogą też pojawiać się kłótnie i chcę zadbać by jak ludzie muszą się kłócić, to by tak ja na sesji śmiechu, kłócili się ze śmiechem i potem sobie wybaczali.
W tej fali śmiechu, którą rozpętałem czasem widać tylko moją dłoń, Festiwal Zdrowia we Wrocławiu, 29.3.2014
W tej fali śmiechu, którą rozpętałem czasem widać tylko moją dłoń, Festiwal Zdrowia we Wrocławiu, 29.3.2014

Wiem też, że nie ma co nawet próbować kontrolować tego wszystkiego co się dzieje w świecie jogi śmiechu. Nad kontrolę przekładam zaufanie. Część liderów chętnie mówi o mnie jako ich nauczycielu w opisie swoich wydarzeń czy wywiadach i jestem za to im wdzięczny. Część nie chwali się gdzie się uczyła jogi śmiechu, a niektórzy nawet wymyślają jakieś nowe nazwy dla jogi śmiechu i tytuły dla siebie, a ja cieszę się, że to co im przekazałem, dodało im skrzydeł. Część traktuje jogę śmiechu jako praktykę dla siebie i przy okazji dla innych, część tworzy różne akademie i instytuty z bardzo poważnie brzmiącymi nazwami. Ale najważniejsze, że ludzie się śmieją, że Polska się śmieje, że ludzie więcej się cieszą, że Polska mniej narzeka: o to przecież chodzi a nie o to by moje wewnętrzne dziecko ciągle dostawało nowe porcje czekoladowych lodów.  Ha, ha, ha! Mamo, to jak cieszysz się ze mną?
link do artykułu w Dużym Formacie
Tego artystę spotkałem ostatnio we Wrocławiu i zaimponował mi swoją kreatywnością :) (fot. PB)
Tego artystę spotkałem ostatnio we Wrocławiu i zaimponował mi swoją kreatywnością 🙂 (fot. PB)