Joga to ścieżka prowadząca do widzenia i afirmacji całości, poczucia, że wszyscy jesteśmy częścią jednego żywego organizmu. Spokój jaki daje praktyka jogi pozwala spojrzeć z większą dozą miłości i akceptacji na siebie i na świat. Szczególnie joga śmiechu buduje w nas optymizm, pozwala dostrzegać i doceniać nawet drobne pozytywne zmiany zamiast skupiać się na tym wszystkim co się nie udało. Jogini nie rwą się do polityki, dbamy o higienę umysłu, po prostu chcemy budować wokół siebie harmonię i promieniować nią na innych.
Dbając o higienę moich myśli nie tylko praktykuję jogę i się codziennie śmieję, ale też na ile potrafię ograniczam kontakt z bodźcami wzbudzającymi niepokój. Żyję więc bez telewizora i tylko sporadycznie korzystam z prasy, a jak korzystam z internetu to wybieram portale z pozytywnymi wiadomościami pokazującymi nowe drogi życia i doceniającymi to co się ludziom udaje, a stronię od tych pełnych narzekań i niechęci wobec innych. Żyję niejako pewnie trochę ponad światem codziennych „wielkich spraw” którymi żyją media, często bardziej zainteresowany niż tym „co tam panie w polityce” naszym prawdziwym „małym” życiem które dzielę z tyloma wspaniałymi ludźmi. Ale nie znaczy to, że jak zamknę oczy to ten duży świat całkiem zniknie. Dlatego już pobrałem głos, gdyż w dzień wyborów akurat będę prowadził warsztat w Gdańsku. Szanując apolityczny charakter jogi śmiechu nie powiem na kogo będę głosował, ale chciałbym zainspirować Was do wzięcia udziału w wyborach i szerszego spojrzenia na nie.
Żaden z kandydatów nie jest moim ideałem, szczególnie gdy zostało już ich dwóch poszaleć za bardzo nie można – mamy wybór między dwoma politykami deklarującymi w zasadzie podobne jak na mój gust za mocno konserwatywne wartości. Ale różnice pomiędzy nimi, jakkolwiek drobne by nie były, są bardzo ważne. Przystępując do wyborów zadaję sobie kilka pytań. Dla mnie odpowiedź na nie jest bardzo łatwa, wręcz oczywista. Zachęcam Was do zadania sobie ich.
1) Który z kandydatów będzie bardziej sprzyjał sprawie pokoju na świecie?
Pokój na świecie i harmonijne relacje pomiędzy ludźmi i szeroko rozumianymi narodami to dla mnie najważniejszy cel tak polityki jak i jogi śmiechu. Dla mnie ważna jest tożsamość mnie jako Polaka, ale jeszcze ważniejsza jest tożsamość obywatela Ziemi, człowieka i duchowej istoty. Dlatego zależy mi by prezydent mojego państwa wspierał budowanie pokoju, potrafił wzbić się ponad nasze polskie narodowe żale i traumy, potrafił wybaczać.
Kandydat, który stwarza niebezpieczeństwo zaostrzenia konfliktów międzynarodowych w imię historii i naszej polskiej zranionej dumy jest dla mnie nie do przyjęcia. Podchodzę do sprawy pokoju na świecie poważnie wzmacniając go śmiechem i wszystkimi możliwymi sposobami, również głosem wyborczym.
2) Który z kandydatów będzie widział szerzej interes całej ludzkości i Ziemi?
Podobne pytanie do pierwszego ale tu zwracam uwagę nie tylko na kwestie pokoju rozumianego negatywnie jako brak wojen, ale pozytywnie jako troska o środowisko naturalne, tak aby jak najwięcej istot na świecie, także przyszły pokolenia miały harmonijne warunki do życia. Niestety kwestie ekologiczne i tak ważne tematy jak przeciwdziałanie zmianom klimatu Ziemi czy oszczędność energii i rozwój energii z odnawialnych źródeł ciągle są w polskiej polityce drugo- i trzecioplanowe, ale cóż, nawet jeśli tego nie widzimy lecimy z wszystkimi innymi narodami na jednym kosmicznym statku! Chcę poprzeć kandydata który choć od czasu do czasu potrafi poczuć też odpowiedzialność za naszą planetę.
3) Który z kandydatów ma większą otwartość na inność i szacunek dla ludzkiej wolności?
Zachęcam do wspierania polityków, którzy mają większe zaufanie w mądrość ludzi i dają im prawo by żyli po swojemu tak jak chcą w zgodzie ze swoimi wartościami. Unikajmy tych którzy mogą chcieć narzucić wszystkim swój system wartości jako obowiązujący a swoją wiarę za jedyną słuszną.
4) Jakie emocje wysyłają w świat kandydaci?
Odradzam kierowanie się w wyborach emocjami, ale zachęcam do spojrzenia na wybory jako wybory emocji. Który z kandydatów emanuje spokojem, a który większym niepokojem i niezadowoleniem? Który okazuje więcej radości i pogody ducha? Który ma na tyle kultury osobistej że o swoich rywalach potrafi mówić z szacunkiem? A który ma w sobie więcej smutku, złości i pogardy?
I czasem warto wziąć pod uwagę nie tylko samych kandydatów ale i szerzej środowiska, które reprezentują.
Wreszcie, przychodzi do mnie taka myśl: zauważmy, że dużo rzeczy w Polsce zmieniło się na lepsze w ciągu ostatnich lat!
Wybory zawsze powodują, że do głosu dochodzą ludzie ogarnięci frustracją, grający na emocjach, narzekający, niestety również i typy, którymi zawładnęła mania prześladowcza, paranoja, nienawiść i nieuzdrowione projekcje własnego bólu. Ci ludzie mają interes w sprawieniu aby zwykli ludzie zaczęli myśleć, że faktycznie nic nam się udaje a na około jest tylko bida z nędzą, rozpacz i pożoga.
Ja jeżdząc bardzo dużo po Polsce ze śmiechem widzę ile się zmienia na lepsze, ile jest wspaniale otwartych i przyjaznych ludzi, jak nasze miasta są coraz piękniejsze, doceniam takie nieraz małe rzeczy jak to, że coraz więcej widzę kwiatów, estetycznego porządku, wszędzie można wypożyczać rowery miejskie, jest tyle wspaniałych miejsc, wspaniale działających centrów jogi, domów kultury, restauracji ze świetnym wegetariańskim jedzeniem. I to nie tylko zmienia się na lepsze Warszawa czy Wrocław, ale i moja rodzinna Łódź czy na przykład Kielce, które stały się zupełnie pięknym, nowoczesnym europejskim miastem. Ba nawet małe miasteczka mają piękne rynki, nowe fontanny i place zabaw i siłownie w parkach. Coraz więcej miast wprowadza budżety partycypacyjne i konsultacje społeczne, pozwalając ludziom decydować na co mają być wydane publiczne pieniądze. Widzę też nawet coraz więcej wiatraków i paneli słonecznych. Naprawdę jest u nas o niebo lepiej niż 15 lat temu a nawet lepiej niż 5 lat temu!
Oczywiście to nie jest zasługa prezydentów ani nawet rządów, ale często po prostu ludzi, społeczników, samorządowców. Ale warto przypominać o tym co nam się udaje, na sukcesach, na pięknie i harmonii by balansować obraz sytuacji.
Sam jestem zdania, że wybory raz na kilka lat to stanowczo za mało jeśli chodzi o nasz wpływ na świat w którym żyjemy. Najważniejsze są codzienne wybory kiedy możemy dać naszymi drobnymi zachowaniami wyraz naszej opcji na radość, optymizm i harmonijne współistnienie z innymi. Ponadto jestem zwolennikiem większej dozy bezpośredniej demokracji, wizja, że w najważniejszych sprawach głosują wszyscy w internetowych referendach bardzo mi się podoba. Ale to, że potrafię już teraz dostrzec jeszcze lepszy świat nie sprawia, że tym bardziej chcę skorzystać z szansy jakim jest jeden skromny głos w wyborach raz na 5 lat.
Zachęcam Was skorzystajmy z tej szansy, nawet jeśli wyborcze menu przypomina wybór między odgrzewanym wczorajszym obiadem a resztkami sprzed tygodnia bo cóż gdy inni wybiorą za nas zbyt stary pokarm to i nas przyprawi o niestrawności. Jeśli widzicie tak jak ja pewne, nawet drobne ryzyko, że wybór mniej odpowiedzialnego kandydata może popsuć relacje z naszymi sąsiadami a może nawet wywołać wojnę, nie wahajcie się proszę ani chwili nad tym czy warto głosować czy nie.
fot. Piotr Bielski, Indie 2015